Witam serdecznie.

Kiedy w 2001 roku opuszczaliśmy rodzinne miasto Wrocław, naszym nowym miejscem na ziemi stały się okolice gór Izerskich. Na Pogórzu urzekło nas wszystko-dzika przyroda, piękne widoki, czyste powietrze. Zamieszkaliśmy w zabytkowym, regionalnym przysłupowym domu.

Góry i Pogórze Izerskie, to tereny wciąż turystycznie niedocenione, przez co zachowały swój niekomercyjny charakter. Nie są to deptaki i promenady, jakich wiele w pobliskich Karkonoszach. Znajdziecie tu spokój i kontakt z naturą.

Pragnę zaprosić Was na wirtualną wycieczkę po regionie. Będziemy razem spacerować po okolicy, zwiedzać zamki, zgłębiać tajemnice przyrody i poznawać bogatą, wielokulturową historię tych ziem.

Jeśli ktoś zapragnie zobaczyć to wszystko na własne oczy, czekają na Was gościnne progi naszego gospodarstwa agroturystycznego, które stanowi bazę noclegową i wypadową nie tylko w pobliskie góry Izerskie, ale również w Karkonosze, do Czech i Niemiec.

Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą na stronie internetowej gospodarstwa, której adres znajdziecie po prawej stronie bloga.

środa, 11 lipca 2012

Harrachov- miasteczko z niespodzianką.


Spędzając wakacje w okolicach Gór Izerskich lub Karkonoszy, warto zrobić sobie małą wycieczkę do położonego blisko granicy z Polską Harrachova. Miłośnikom sportów zimowych, szczególnie skoków narciarskich, Harrachov  kojarzy się ze skocznią mamucią (K-185). Tymczasem na zboczu Czarciej Góry skoczni jest kilka, do wyboru.




Wejść "na mamuta" można na dwa sposoby. Na samą górę kursuje wyciąg krzesełkowy. Ja jednak nigdy nie idę na łatwiznę. Postanowiłam poczuć w nogach tę przestrzeń i wysokość i wspiąć się na szczyt w trudniejszy sposób. Nie wiem, czy warto rozważać, w jakim stopniu na moja decyzję wpłynął fakt, iż lękam się wyciągów, zatem pominę to milczeniem :-)

Wspinaczka zajęła nam jakąś godzinę, może trochę dłużej. Mieliśmy nieograniczony czas, aby napawać się widokami na poszczególnych etapach wspinaczki. Sami zobaczcie:

panorama miasteczka

widok z loży 

na szczycie którejś z mniejszych skoczni

a to już mamucia skocznia




Po takim przeżyciu inaczej będę spoglądać na skoki narciarskie w Harrachovie. Na pewno będę szukać w kadrze tych widoków.

Oczywiście, to nie mnogość skoczni w Harrachovie była tą niespodzianką. Niespodzianką nie było też pyszne czeskie, tanie piwo. Niespodzianka przyczaiła się w pobliskim lesie na rzece Mumlavie.


Nie wiedzieliśmy wczesniej, że niepozorna, wisząca na ścianie domu tablica, zaprowadzi nas do rajskiej krainy wyrzeźbionej przez wodę.



W obliczu tak pięknych zjawisk przyrody odbiera mi mowę. Niech zatem przemówią obrazki:


















Samo miasteczko, w moim subiektywnym odbiorze, jest nieco mniej atrakcyjne wizualnie, niż na przykład Szklarska Poręba, z którą można je porównać. W ogóle wydaje się, że Czesi, choć mentalnie bardziej ogarnięci po komunie, architektonicznie mocno odstają od Polaków. Z uwagi na pyszne tanie piwo, można to im wybaczyć :-)

7 komentarzy:

  1. Byłam, widziałam:) Z Twoją opinią dotyczącą miasteczek czeskich zgadzam się w pełni. Niektóre miejscowości i obiekty zaskoczyły mnie nawet na minus. Jednak piękno przyrody jest tak powalające, że reszta przechodzi na drugi plan i nie ma już takiego znaczenia. Ja za czeskim piwem nie przepadam, natomiast lubię słuchać ich języka:) Jedno z miejsc, które polecam każdemu to Skalne Miasto - mnie zachwyca za każdym razem. Odbyłam też wycieczkę na Moravski Kras. Gdy po zwiedzaniu jakskini i przepłynięciu łódką pod ziemią,po rzeczce Punkvi, w tunelach wydrążonych przez wodę byliśmy u kresu naszej wycieczki przed nami otworzył się raj, dosłownie tak się poczuliśmy, gdy stanęłiśmy na dnie Przpaści Macocha. Tego wrażenia nie umiem porównać z żadnym innym. Mam nadzieję, że jeszcze tam wróćę. Każdemu polecam:)
    Twoje fotki fantastyczne! Dla tych krajobrazów i widoków, dla tych przeżyć gotowa jestem przemierzyć te 600km po obrzydliwych polskich drogach. Warto, aby takie cuda podziwiać.
    Czekam na następne kusicielskie opisy ze szlaku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Skalnym Mieście byłam wiele lat temu, rzeczywiście, magiczne miejsce.
      Za piwem przepadam. Póki sama jeszcze nie robię, opiewam Czeskie, bo gdzie się tym naszym chemicznym sikaczom równać nawet z najpośledniejszym czeskim piwem :-(

      Usuń
  2. A propos czeskiego języka. Stałam pod sklepem dzierżąc w ręku 7 litrów piwa i czekałam na transport. Koło mnie przez kilkanaście minut kręcił się czeski Pan Żul. Strasznie się bałam, że mi piwo zabierze ;-) Chodził koło mnie, śpiewał sobie coś radośnie, z czego rozumiałam jedynie "ahoj, ahoj". Z podskokiem :-) Obawiam się jednak, że mówił coś obelżywego, ponieważ przechodzące Czeszki były straszliwie oburzone i zniesmaczone :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, skoro był radosny ten czeski Pan Żul, to dobrze, a najważniejsze, że piwerka nie zakosił:)A może chwalił piwo czeskie, a paniusie święte abstynentki były? Z pewnością ucieszył go widok polskiej Dziewczyny dzierżącej tyle boskiego napoju:)

      Usuń
  3. A ja ten wodospad mam w planach od dawna, chciałam do niego dojśc od strony Szrenicy i wciąż się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, naprawdę warto. Żadne zdjęcia nie oddadzą tego klimatu. Ja w każdym razie zamierzam jeszcze tam wrócić :-)

      Usuń
  4. Wodospad jest piękny o każdej porze roku i warto go zobaczyć.Byłam kilka razy i polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń