Witam serdecznie.

Kiedy w 2001 roku opuszczaliśmy rodzinne miasto Wrocław, naszym nowym miejscem na ziemi stały się okolice gór Izerskich. Na Pogórzu urzekło nas wszystko-dzika przyroda, piękne widoki, czyste powietrze. Zamieszkaliśmy w zabytkowym, regionalnym przysłupowym domu.

Góry i Pogórze Izerskie, to tereny wciąż turystycznie niedocenione, przez co zachowały swój niekomercyjny charakter. Nie są to deptaki i promenady, jakich wiele w pobliskich Karkonoszach. Znajdziecie tu spokój i kontakt z naturą.

Pragnę zaprosić Was na wirtualną wycieczkę po regionie. Będziemy razem spacerować po okolicy, zwiedzać zamki, zgłębiać tajemnice przyrody i poznawać bogatą, wielokulturową historię tych ziem.

Jeśli ktoś zapragnie zobaczyć to wszystko na własne oczy, czekają na Was gościnne progi naszego gospodarstwa agroturystycznego, które stanowi bazę noclegową i wypadową nie tylko w pobliskie góry Izerskie, ale również w Karkonosze, do Czech i Niemiec.

Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą na stronie internetowej gospodarstwa, której adres znajdziecie po prawej stronie bloga.

poniedziałek, 30 maja 2011

Barokowa kaplica na wzgórzu św. Anny w Proszówce.

-Co tam jest?- od lat pokazuję palcem wzgórze tuż za Gryfowem Śląskim, które mijamy jadąc w kierunku na Jelenią Górę.
-A nie wiem- odpowiada Chłop- jakaś kapliczka, w każdym razie coś związane z rodem Schaffgotschów.
-A czemu jeszcze tam nie byliśmy?- pytam.
-No, w końcu trzeba będzie się zatrzymać.

Okazja nadarzyła się kilka dni temu, kiedy potrzebowaliśmy spotkać się z pewnym człowiekiem w Cieplicach. Na wycieczkę zabraliśmy Wielkiego Pożeracza Sikorek, czyli naszą suczkę Fionę.
Skręciliśmy z głównej drogi w prawo, znaleźliśmy tablicę informującą nas o obiekcie oraz kawałek miejsca na pozostawienie auta. Nazwanie tego skrawka ziemi parkingiem byłoby wielce na wyrost. Nie to było jednak najgorsze. Właściciel pola, okalającego kaplicę, zasiał wszędzie rzepak. Droga do kaplicy po prostu zniknęła. O tej porze roku rzepak ma wysokość po nasze pachy. Jak to dobrze, że uwielbiam zapach rzepaku. Nie wiem, co pomyślała sobie Fiona, kiedy weszła w chaszcze trzy razy od niej wyższe, ale nikt się jej o zdanie nie pytał. Nie pytała nas, pożerając matkę małym sikorkom, nie pytaliśmy jej zatem, jak zapatruje się na prawie kilometrową wędrówkę w rzepakowej dżungli.

Widok na wzgórze z miejsca parkingowego.

Przebrnęliśmy tak mniej więcej z połowę drogi.

Toniemy w rzepakowym morzu.

Fiona to ma już w ogóle tu przerąbane.

Okolice Gryfowa Śląskiego od XIV wieku związane są z rodziną Schaffgotschów, kiedy to jeden z protoplastów rodu- Gotsche II- otrzymał zamek Gryf pod Gryfowem (obecnie wieś Proszówka) w dzierżawę. Od tamtego czasu do roku 1945 dobra te należały do jednej rodziny.
Na północ od zamku Gryf, na samotnym wzgórzu, w 1657 roku Krzysztof Leopold Schaffgotsch kazał wznieść barokową kapliczkę, pod wezwaniem św. Leopolda. Legenda mówi, że powstała ona jako dziękczynienie za znalezienie zagubionej podczas spaceru obrączki ślubnej jego żony Agnieszki. Kapliczka została poświęcona przez Biskupa Wrocławskiego dnia 6.06.1666 (bardzo ciekawa data!). Bez mała sto lat później spłonęła podczas pożaru, jaki ją strawił w noc świętojańską, kiedy to ludność okoliczna, z okazji „sobótek” paliła ogniska. Patrząc na to samotne wzgórze, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stanowiło ono miejsce święte jeszcze zanim powstała owa budowla.
Podczas wojny siedmioletniej kaplica pełniła rolę wartowni. Jej sakralne znaczenie przywrócono w 1781 roku. Po II wojnie świtowej, jak większość zabytków kojarzona z Niemcami, popadła w ruinę. Dopiero w latach 60-tych XX wieku, z inicjatywy gryfowskich księży, została odbudowana. Odbywają się tu nabożeństwa, a w dzień poświęcony św Annie organizuje się mszę odpustową.

Tuż przy kaplicy wznosi się ambona, z której strzela się do zwierząt.
Co na to św. Franciszek?

Kiedy osypani rzepakowym pyłkiem znaleźliśmy się na szczycie wzgórza, okazało się, że miejsce to jest licznie odwiedzane przez młodzież, która w ten słoneczny dzień bawi się przy ognisku i przy gitarze oraz gra w z piłkę. Zapewniwszy młodzież, iż przyszliśmy tylko rzucić okiem na kaplicę i nie wciśniemy się na krzywy ryj na kiełbaski, spenetrowaliśmy to miejsce pod względem walorów historycznych i estetycznych.






Tak wyglądała kaplica przed wojną.
Zdjęcie z przedwojennego, niemieckiego przewodnika. 

Zajrzałam przez szybkę do wnętrza


Na wzgórzu rozciągają się wspaniałe widoki. 
Patrząc na stronę południową od lewej strony widzimy Góry Kaczawskie,
potem Karkonosze i na prawo nasze Góry Izerskie.


Czerwona kropa wskazuje miejsce z kapliczką.

Pozycja GPS:

N: 51* 0’ 11,1’’
E: 15* 25’ 49,44’’


Załatwiwszy swoje sprawy w Cieplicach, zrobiliśmy sobie mały odpoczynek. Zasłużyliśmy na lody, nawet Fiona, mimo szlabanu i diety dostała po kawałku wafelka od każdego z nas.
Po chwili ruszyliśmy w drogę powrotną po drodze odwiedzając jeszcze kilka miejsc w naszej okolicy. 
Relację z dalszego ciągu naszej wyprawy zamieszczę wkrótce.


wtorek, 24 maja 2011

Zapory na Kwisie

Dziś zaprezentuję prawdziwe perły- zabytki techniki- dwie zapory na rzece Kwisie w Leśnej i Złotnikach Lubańskich. Osoby, które czytały o tamach na moim głównym blogu, proszę o zerknięcie na sam koniec tego wpisu. Dodałam stare historyczne fragmenty map, obrazujące zmiany w krajobrazie tej okolicy.

Kwisa, której źródła należy szukać w górach Izerskich, to nieprzewidywalna, dzika i niebezpieczna rzeka nawet w dzisiejszych czasach. Pomimo, iż istnieją dwie wielkie zapory, my sami, na przestrzeni 10 lat, byliśmy świadkami dwóch powodzi w Leśnej i kilku podtopień w Gryfowie Śląskim. 

Powódź w Leśnej, 2006 rok.

Przed powstaniem sztucznych zbiorników, sytuacja przedstawiała się bardziej dramatycznie. Powodzie nawiedzały ten rejon w sposób gwałtowny, powtarzały się wielkokrotnie, ginął dobytek, ginęli ludzie. Coś z tym trzeba było zrobić. Zapadła więc decyzja o podjęciu budowy zbiornika retencyjnego na Kwisie w okolicach zamku Czocha koło Leśnej.


Budowę tamy rozpoczęto w 1901 roku, a oficjalne otwarcie zapory dokonało się w 1905 roku. Przy tamie powstała elektrownia. Składa się z 6 turbin (z 1907 roku) o łącznej mocy 2,61 MW oraz 6 generatorów SWW z 1907 roku i współczesnych.
Po wojnie elektrownia ta stała się najstarszą zbiornikową elektrownią wodną w Polsce.


Powyższe archiwalne zdjęcia tamy Leśniańskiej pochodzą z książki Stanisława Leszczyńskiego "Od Marklissy do Leśnej"


Zapora w liczbach:
Zapora ma 45 metrów wysokości i 130 metrów długości. Korona jej gruba jest na 8 metrów, a u podstawy na 38 metrów. Zbiornik wodny, który powstał dzięki tamie, ma 5 km długości, 1 km szerokości, powierzchnię 140 hektarów, a mieści w sobie 15 mil m3 wody.

Przepust na zaporze Leśniańskiej

Zdjęcia z archiwum domowego

Druga zapora- Złotnicka, oddalona od naszego domu o 800 metrów, do użytku została oddana w 1924 roku. Jej nazwa pochodzi od położonej w pobliżu wioski, Złotniki Lubańskie. 
Tak niegdyś wyglądała Kwisa w miejscu dzisiejszego jeziora Złotnickiego.

Tama Złotnicka jest troszkę mniejsza od Leśniańskiej, ale też o nieco innej konstrukcji. Obie zapory są niepowtarzalne i stanowią olbrzymią atrakcję turystyczną w regionie. Przy Zaporze Złotnickiej powstały ciekawe tunele wykute w skale. Obiekt ten bowiem miał nie tylko spełniać swoją rolę zbiornika retencyjnego i elektrowni, ale przyciągać również turystów i miłośników pięknych widoków i niecodziennych rozwiązań technicznych.
Jeden z dwóch tuneli przy jeziorze. Stara widokówka z naszego archiwum.

Zapora Złotnicka w liczbach:
Zapora ma 36 metrów wysokości, długość korony to 168 metrów, grubość korony to 5 metrów, a w podstawie 27 metrów. Powierzchnia jeziora, jaką tworzy tama, to 125 hektarów o pojemnosci 10,5 mil m3.
Elektrownia zaopatrzona jest w 3 turbiny z 1921 roku, o łącznej mocy 4,42 MW.




Zapora Złotnicka na starych widokówkach z naszego archiwum.



Uwielbiam chodzić na tamę, jak spuszczają wodę przelewem. Niekiedy słychać szum aż w okolicach  naszego domu. Odnoszę wtedy wrażenie, iż mieszkam nad morzem.

Przepust przyprószony śniegiem.


Do dnia dzisiejszego zachowało się oryginalne wyposażenie obu elektrowni. Jest możliwość zwiedzania wnętrza elektrowni po umówieniu się z obsługą obiektów.

Oba jeziora pełnią funkcję rekreacyjną i stanowią kąpieliska. Należy ubolewać, iż nie można się dziś cieszyć atrakcją, dostępną "za Niemca", czyli możliwością rejsu statkiem po Kwisie. Obecnie z zamku Czocha sezonowo można skorzystać z rejsu niewielką łodzią wycieczkową.
Obydwa jeziora to atrakcyjne miejsce dla wędkarzy, występują tu niemal wszystkie ryby słodkowodne.

Dla zobrazowania zmian w krajobrazie, jakie nastąpiły po wybudowaniu obu jezior na Kwisie, prezentuję kilka historycznych map z tego terenu. Na pierwszej, najstarszej mapie, Kwisa występuje, jako rzeka graniczna pomiędzy Łużycami a Śląskiem. Zapór jeszcze oczywiście nie ma

Mapa z połowy XVIII wieku

Mapa z 1886 roku

Ten sam rodzaj mapy (Messtischblatt)
Mapa z lat 30-tych XX wieku, po wybudowaniu obu tam i utworzeniu jezior.


Mapa współczesna