Witam serdecznie.

Kiedy w 2001 roku opuszczaliśmy rodzinne miasto Wrocław, naszym nowym miejscem na ziemi stały się okolice gór Izerskich. Na Pogórzu urzekło nas wszystko-dzika przyroda, piękne widoki, czyste powietrze. Zamieszkaliśmy w zabytkowym, regionalnym przysłupowym domu.

Góry i Pogórze Izerskie, to tereny wciąż turystycznie niedocenione, przez co zachowały swój niekomercyjny charakter. Nie są to deptaki i promenady, jakich wiele w pobliskich Karkonoszach. Znajdziecie tu spokój i kontakt z naturą.

Pragnę zaprosić Was na wirtualną wycieczkę po regionie. Będziemy razem spacerować po okolicy, zwiedzać zamki, zgłębiać tajemnice przyrody i poznawać bogatą, wielokulturową historię tych ziem.

Jeśli ktoś zapragnie zobaczyć to wszystko na własne oczy, czekają na Was gościnne progi naszego gospodarstwa agroturystycznego, które stanowi bazę noclegową i wypadową nie tylko w pobliskie góry Izerskie, ale również w Karkonosze, do Czech i Niemiec.

Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą na stronie internetowej gospodarstwa, której adres znajdziecie po prawej stronie bloga.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Zamek Czocha u stóp Izerów.

Jedną z bardziej spektakularnych budowli w okręgu Kwisy i jedynym zamkiem o takim charakterze w okolicy, jest zamek Czocha, niedaleko miasteczka Leśna, rzut beretem od Gór Izerskich. Obecny kształt nadał mu architekt konserwator, który zajmował się odbudową zamku do 1914 roku, Bodo Ebhardt z Berlina. Ówczesny właściciel zamku, bogaty przemysłowiec Ernst Gutschow, zażyczył sobie, aby dawnej rycerskiej rezydencji nadać charakter średniowiecznej warowni. Ebharta na tyle poniosła fatazja, iż mówi się, że zamek jest bardziej średniowieczny, niż to w średniowieczu bywało.
Ernst Gutschow to jedyny przedwojenny właściciel zamku, który nie pochodzi z rodu rycerskiego. W tamtych jednak czasach, bardziej niż pochodzenie, liczyły się już pieniądze. A tych Gutschow miał w nadmiarze. Krążą legendy na temat jego skarbów, a niektórzy sądzą, że część z nich ukrytych jest tam do dziś.




 Początki założenia warowni giną w mrokach dziejów, a historycy jedynie wysuwają hipotezy, kto pierwszy mógł wpaść na pomysł ulokowania zamku właśnie w tym miejscu? Miejsce to jest strategicznie, a lokalizacja starannie przemyślana. Ze wzgórza roztacza się widok na całą bliższą i dalszą okolicę. Rzeka Kwisa od wieków stanowiła płynną granicę wpływów politycznych.
Jeśli chcielibyśmy szukać początków zamku sugerując się pierwszą znaną jego nazwą- Caychow, moglibyśmy wysnuć przypuszczenie, że związany jest z jakimś fundatorem słowiańskiego pochodzenia. Nazwa może pochodzić zarówno od ptaka czajki, jak i co bardziej prawdopodobne, od imienia Czajka.
Jedno jest pewne- tego typu budowle mógł wznieść tylkojakiś możny pan. Prawdopodobną hipotezą, związaną z okolicznościami powstania zamku, może być panika, jaka zapanowała na tych terenach w XIII wieku, po spustoszeniu Dolnego Śląska przez hordy Mongołów. Obwarowało się wówczas sporo miast, np. Praga.

 Z dokumentów wiadomo, że w roku 1329 okręg Kwisy, wraz z Czochą (wspomniany Caychow), należał do piastowskiego księcia Henryka I Jaworskiego. Dopiero w 1346 przeszedł w ręce Korony Czeskiej.
Nie przywiązujcie się za bardzo do narodowości poszczególnych właścicieli zamku, gdyż w tamtych czasach pojęcie państwa nie istniało. Rody rycerskie, które miały swą siedzibę na zamku, były spokrewnione zarówno z Piastami ślaskimi, jak i służyły cesarzowi niemieckiemu. Nie zawsze też owi rycerze wiedli życie, jakie sugerowało ich pochodzenie i pozycja społeczna. Już pierwsi udokumentowani właściciele, górnołużyccy von Dohnalowie, jak i ich następca- szlachcic związany z Piastami, Henryk Renker, byli po prostu rabusiami i zbójami. W tamtych czasach mamy do czynienia niemal z plagą rycerzy-rabusiów, zwanych raubritterami. Moda jakaś, czy co?

 Dokładną historię zamku znajdziecie w każdym przewodniku i książce. Należy jednak wspomnieć o dwóch rodach, które odbiły największe piętno na charakterze zamku. Przy tej okazji wspomnę, iż za ich czasów, do majątku Czocha należała również nasza wieś- Zapusta i okoliczne tereny. Nasza bardzo lokalna historia jest więc nieodłącznie związana z zamkiem i mimo, że wieś leży na przeciwnym brzegu naturalnej granicy, jaką tworzy Kwisa, czasowo przynależała ona do terenów Górnych Łużyc.

Ważną i pozytwną rolę odegrał dla Czochy ród von Nostitz. Szczególnie w połowie XVII wieku, kiedy po wojnie trzydziestoletniej nastał czas spokoju i można było zająć się rozbudową zamku. Krzysztof von Nostitz, znany ze swoich „złotych marzeń”, o których można przeczytać tutaj, nakazał zbudować charakterystyczny most arkadowy, jako przeprawę  przez zamkową fosę.




 Po wygaśnięciu tej gałęzi rodu Nostitzów, zamek przeszedł w ręce Uchtrizów, lecz nie poradzili sobie oni za bardzo z tym wielkim przedsięwzięciem. W 1793 roku zamek strawił pożar i pomimo częściowej odbudowy, warownia podupadła. Świetność Czosze, sugerując się starymi, siedemnastowiecznymi rycinami,  przywrócił dopiero w XX wieku, wspomniany na początku, Ernst Gutschow-przedsiębiorca, kolekcjoner, wielki miłośnik literatury.
Zgomadził między innymi, imponujący księgozbiór, w tym starodruki i białe kruki, zbiór bezcennych ikon, obrazów, porcelany, szkła, kryształów, ceramiki, zastawy stołowej oraz kolekcje broni z różnych wieków. Mówi się również o tym, iż posiadał insygnia koronacyjne carów Rosji-Romanowów.
Spora część zbiorów Gutschowa została po wojnie rozkradziona, lecz wciąż pozostała nadzieja, że nie wszystko ujrzało jeszcze światło dzienne. Cytuje się zdanie, jakie ostatni wlaściciel zamku miał powiedzieć swemu służącemu:
"Ktokolwiek tu przyjdzie, Rosjanie, czy Polacy, wydajcie im z zamku to, co będą chcieli. Gdyby nawet wywieźli stąd wszystko, tu i tak zostanie dużo więcej".
Kto wie, może tuż obok nas kryją się bajeczne skarby? Jest to bardzo ekscytująca wizja, może ktoś z Was będzie ich odkrywcą?



Legendarny skarb Gutschowa czeka na swojego odkrywcę.



Na terenie zamku znajdują się liczne wystawy. Można na nie wejść od strony dziedzińca. Na terenie dziedzińca i na wystawy można wejść z psem. Na teren samych komnat już niekoniecznie, choć mówiono mi, że kogoś tam wpuścili. Pewnie zależy, jaki to pies :-)

Wejście do muzeum przedzamcza. Znajdują się w nim stare sprzęty (niesamowita wozownia) oraz sceny upamiętniające kręcenie filmów na zamku Czocha- "Wiedźmina" i "Twierdzę Szyfrów".


To chyba miał być Wiedźmin :-) 
Nie dosyć, że sam film jest profanacją twórczości Sapkowskiego, to jeszcze te kukły...

"Twierdza szyfrów"

Ubawiła mnie ta karteczka :-)

Tu prezentowane są stare sprzęty używane przez przedwojennych mieszkańców tego terenu. Sporo podobnych mamy w naszym domu

Akurat wybrałam sobie zdjęcie rzeczy, których NIE mamy w domu :-)

Gratką dla różnego rodzaju sadystów jest sala tortur. Jest to muzeum dokumentujące dewiacje, jakim oddawali się głównie duchowni. Osobom, które mają w tym względzie inne zdanie,  polecam lekturę "Młot na czarownice". Jest tam parę sprzętów wywołujących niesmak i mnóstwo rycin obrazujących owe zboczenia.





Na dziedzińcu zamkowym eksponowany jest sprzęt militarny w liczbie kilku sztuk różnych dział:


Wrocławianie na dziedzińcu poczują się, jak w domu, natkną się bowiem na pewnego, znanego sobie golaska: szermierza:-)

 I moje ulubione miejsce- mały dziedziniec, na którym znajduje się pewne owiane grozą miejsce- studnia niewiernych żon. Opowiedziałam o niej w tym miejscu






10 komentarzy:

  1. No proszę...byłam tam, a nie zobaczyłam "Wiedźmina" ( jest równie uroczy co film :)). Karteczki poprawnej politycznie też nie widziałam :))) Czekam na dalsze wpisy i to niecierpliwie :))
    A sam zamek warto zobaczyć ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się długo zastanawiałam, co przedstawia ta scenka. Aż się w końcu w głowę puknęłam! wiedźmin? A ten obok to, co? Może to ma być przystojniak Jaskier? :-))) W książce Sapkowskiego Jaskier był przystojnym, wysokim i szczupłym blondynem, w filmie był niskim przysadzistym brunetem Zamachowskim, a co to na Czosze ma przedstawiać? No chyba, że to jakiś krasnolud jest :-)
    Warto zobaczyć tę wystawę, kupa śmiechu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. no co ty! kukła Wieśmina jest wypas, manekiny sklepowe w ubrankach nazistów też

    no chyba folklor trzeba doceniać

    wczoraj, ładna pogoda, ktoś z balkonu puszczał na całe osiedle Disco Polo - aż mi ta muzyka harmonijnie grała się z blokowiskiem i jego mieszkańcami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i jeszcze jedna myśl mi przyszła Wiedźmin wszedł do folkloru i masowej kultury (co się nie udało Thorgalowi)

    a dialogi takie jak "i runą mury.. runą mury... - no i potem kto je będzie ku**a naprawiał!?" do wysokiej kultury na równi z tekstami z Rejsu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba po prostu mam za duże wymagania. Cieszę się, że Ci się spodobały owe kukiełki :-)
    A disco polo, cóż- jeszcze jeden argument za tym, aby mieszkać z daleka od wszelkich ludzi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. z innej beczki czy ty lubisz Thorgala? czy mi sie z kims innym pomyliło?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, to nie ja :-) Nie trawię komiksów (poza Asterixem :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. no to mi najwyraźniej opary tego żurku z królika uderzyły do głowy, co go własnie próbuję bez jakiejś koncepcji doprawić do jakiegoś ciekawego smaku

    OdpowiedzUsuń
  9. Zafermentowałeś królika? :-)
    Do żurku to raczej coś wędzonego by się nadało. Pierwszy raz słyszę o żurku z królikiem, co nie znaczy, że nie będzie smaczny. Mam nadzieję, że wybrniesz z problemu. Smacznego :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. dorzuciłem żeberka wędzone w dymie olchowym
    sam królik ma słodkawy króliczy posmak - czuć zwierzakiem
    cóż to biologicznie najbliższy krewniak szczura, więc musi trochę 'dawać gryzoniem'

    OdpowiedzUsuń