Witam serdecznie.

Kiedy w 2001 roku opuszczaliśmy rodzinne miasto Wrocław, naszym nowym miejscem na ziemi stały się okolice gór Izerskich. Na Pogórzu urzekło nas wszystko-dzika przyroda, piękne widoki, czyste powietrze. Zamieszkaliśmy w zabytkowym, regionalnym przysłupowym domu.

Góry i Pogórze Izerskie, to tereny wciąż turystycznie niedocenione, przez co zachowały swój niekomercyjny charakter. Nie są to deptaki i promenady, jakich wiele w pobliskich Karkonoszach. Znajdziecie tu spokój i kontakt z naturą.

Pragnę zaprosić Was na wirtualną wycieczkę po regionie. Będziemy razem spacerować po okolicy, zwiedzać zamki, zgłębiać tajemnice przyrody i poznawać bogatą, wielokulturową historię tych ziem.

Jeśli ktoś zapragnie zobaczyć to wszystko na własne oczy, czekają na Was gościnne progi naszego gospodarstwa agroturystycznego, które stanowi bazę noclegową i wypadową nie tylko w pobliskie góry Izerskie, ale również w Karkonosze, do Czech i Niemiec.

Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą na stronie internetowej gospodarstwa, której adres znajdziecie po prawej stronie bloga.

wtorek, 22 listopada 2011

Złotnicka Czuba- góra pełna tajemnic.



Nasze gospodarstwo położone jest u stóp wzniesienia, które nosi nazwę Złotnicka Czuba.
Z perspektywy naszego domu (350 m), Czuba jest zaledwie pagórkiem, niezbyt przez ludzi nawet zauważanym. Świadczy o tym fakt, że mało kto z mieszkańców wioski wie, że „pagórek” ów ma jakąkolwiek nazwę. Wystarczy jednak rzucić na nią okiem z innego miejsca, nawet z drugiego końca naszej niewielkiej wsi, aby ogarnąć jej majestat.


Czuba, jako pagórek, z perspektywy naszej posesji

Złotnicka Czuba kryje kilka tajemnic. Podczas wojny, na jej południowym, stromym, skalistym zboczu, rozbił się samolot. Podobno ludzie wyzbierali wszystkie po nim pozostałości.  Trzeba wreszcie znaleźć chwilę czasu i zweryfikować, czy na pewno wszystko zostało wyzbierane.

W latach komuny Rosjanie robili tutaj odwierty w poszukiwaniu złóż uranu. Znajdujemy po dziś dzień końcówki wiertnicze. Mam nadzieję, że Rosjanie niczego nie znaleźli, bo się stąd wynieśli, a my chyba w nocy nie świecimy.

 Widok ze szczytu Czuby w kierunku Kwisy i Złotnik

Widok ze szczytu na wschodnie zbocze góry

Las bukowy na południowym zboczu

Schodzę niżej po zboczu południowym, chcę zobaczyć wreszcie Kwisę.

I mam ją wreszcie w kadrze. Lustro wody znajduje się 306 metrów n.p.m.

Zaszłam na skraj przepaści.

Balansując nad przepaścią spoglądam na wyzierające spośród drzew Złotniki

A to Kwisa od strony Złotnik z widokiem na Czubę

Na samym szczycie Czuby jest wypłaszczenie, na pewno zrobione ludzką ręką. Mogła tam być jakaś strażnica, gdyż Kwisa, przez wieki, stanowiła rzekę graniczną pomiędzy Prusami, a Saksonią, odzielała też dwie krainy Śląsk i Górne Łużyce. Dziś rośnie tam tak gęsty las, że z czubka góry niczego nie widać.
Jest bardzo prawdopodobne, że na wypłaszczonym czubku palono ogień sygnalizacyjny, kiedy po drugiej stronie Kwisy obserwowano niepokojące ruchy.

Niegdyś było stąd widać przeciwległy brzeg.



Nienaturalnie płaski czubek Czuby



Widok na czubek od strony południowej.


Czy na Złotnickiej Czubie pozyskiwano złoto?
Kiedy jesienią opadły paprocie, a nowa szata roślinna jeszcze nie wybujała, widać, iż północne zbocze góry jest całe dziurawe. Gdzieniegdzie spotyka się kupki kamieni, jakby ktoś odkładał je na bok.


Przypuszczalne wyrobiska, jako żywo przypominają te, upamiętnione stosowną tablicą, dziury przy drodze na Lwówek Śląski. O możliwej eksploracji naszej Czuby świdczyć może jej stara nazwa Ramsen lub Rammsen. Rdzeń „ramm” sugeruje niemiecki „kafar”, lub czasownik „wbijać”.

 

Na zdjęciach jest to słabo widoczne, ale znajduje się tam dziura na dziurze

Zastanawiające i zagadkowe jest jedno- podczas gdy nasze, północne zbocze jest tak mocno poryte, to zbocze południowe, bliższe Złotnikom, wygląda na ledwie tknięte. Wyrobiska są tam sporadyczne. 

Tak, przed wiekami, wydobywano złoto metodą odkrywkową.
Zwróćcie uwagę, że facet w centrum obrazka szuka złota różdżką! 
Oto prototyp wykrywacza metali! :-)

Istnieją źródła pisane, w których wspomina się, że na Złotnickiej Czubie, w noc z 31 kwietnia na 1 maja palono ogniska i celebrowano obyczaje dawnej, pogańskiej wiary. Związane było to z uniwersalną dla ludów indoeuropejskich obyczajowością, nakazującą oddawanie czci bogom solarnym. Świętowano w ten sposób nadejście lata.
Nie podobało się to namiestnikom nowej wiary, którzy próbowali wyrugować z ludzkiej świadomości pamięć o wierzeniach przodków. Pierwszomajowe święto poświęcono oficjalnie  mniszce Walpurgi- świętej kościoła katolickiego. Mimo to, jeszcze w początkach XX wieku na wzniesieniach w różnych częściach Europy płonęły ogniska. Wszystko zatem wskazuje na to, że i na naszej Czubie okoliczna ludność cieszyła się z nadejścia lata.

Aby zohydzić, wyszydzić i ośmieszyć ten pogański obyczaj, puszczano plotki, jakoby w tę właśnie noc na pobliskie wzgórza zlatywały się na swój sabat czarownice. Plotka, powtarzana setki lat, na stałe wrosła w ludzką świadomość. Dziś celtyckie Beltaine, a tym bardziej nordycka Noc Walpurgi kojarzy się nam nie z nadejściem lata, a właśnie z sabatami czarownic.

Kamień tuż pod szczytem Czuby.