Coś nam się ubzdurało, że po tej budowli nie pozostał kamień
na kamieniu, a miejsce to żyje jedynie wspomnieniem po siedlisku miejscowych
raubritterów. Jednak pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, odkryliśmy, że jest to
wciąż obiekt wart ludzkiej uwagi.
Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić naszych
gości, którzy przeoczyli ten obiekt,
ponownie w nasze strony.
Jak na siedlisko prawdziwych zbójcerzy przystało, nie jest
łatwo dostać się do tych pozostałości zamku. Chyba, że jest to działanie
celowe, niejako rodzaj rekonstrukcji historycznej, aby podnieść poziom
adrenaliny zwiedzającego. Od strony wsi, gdzie zamek jest najbardziej widoczny,
pilnują go jak swojej twierdzy przynajmniej dwa miejscowe psiaki, w tym jeden przesympatyczny,
jak zdołaliśmy się przekonać w drodze powrotnej.
Przytulone do gospodarstwa pozostałości zamczyska, które
wręcz sprawiały wrażenie przynależności do niego, zniechęciły nas do wysiadania
z auta. Postanowiliśmy zaatakować dawną twierdzę od tyłu. I naszym oczom ukazał
się taki oto widok.
No, coś pięknego!
Nadal jednak zamku broniły zasieki z drutu, których widok
nakazywał mi zachowanie największego stopnia czujności. Na szczęście w pobliżu
nie dostrzegliśmy żadnych rogatych bestii. Pastuch okazał się bezbolesny do
przejścia.
Uff... twierdza została zdobyta...
Ciekawa jestem, jakie emocje towarzyszyły ludziom w 1476
roku, kiedy to zdeterminowani mieszkańcy Lwówka Śląskiego, wraz z
profesjonalnymi oddziałami wojów króla Czech i Węgier, Macieja Korwina, rozprawiły się ze zbójami Bernarda
Talkenberga, pana na Podskalu?
A trzeba powiedzieć, że Bernard trafnie wybrał sobie
zajęcie. Zamek Podskale położony jest na głównym trakcie ze Lwówka do Gryfowa
Śląskiego zapewniając tym samym Talkenbergowi stały dochód z rabunku bogatych
mieszczan i kupców.
Fragmenty sklepień. Tam w głębi są zasypane pomieszczenia.
Zamek Podskale został prawdopodobnie założony przez Henryka
Brodatego na początku XIII wieku. Znajdował się w bardzo strategicznym miejscu,
z którego rozciąga się widok na całą okolicę. Zapewne pierwotnie pełnił funkcję
strażnicy. Niestety, położenie jego zostało wykorzystane do niecnych czynów. Po
wyżej opisanych wypadkach, związanych ze zdobyciem zamku, aby nikomu więcej nie
przyszedł do głowy podobny pomysł, zaproszono górników z Kowar, a ci wysadzili
zamek w powietrze.
Pozostały po nim jedynie szczątki murów malowniczo
wkomponowane w naturalną skałę.
Byliśmy tu dzisiaj(geocaching nas sprowadził;-), przepiękne widoki. Czarny psiak, wszedł nam prawie do samochodu i zacałować chciał;-)Dzięki za tyle ciekawych inf. o tym miejscu.Pozdrawiamy:-)
OdpowiedzUsuńTo ten sam, ten sam! :-) Żałuję, że nie pomyślałam, aby mu cyknąć fotkę :-) Super, że korzystasz z mojego subiektywnego przewodnika, buziaki :-*
OdpowiedzUsuń