Strony

czwartek, 30 czerwca 2011

Szlakiem XIV- wiecznych kościołów.

Tuż obok zamku w Starej Kamienicy spostrzegłam ciekawszą od owej smętnej ruiny budowlę- stary kościół. Z racji tego, że wycieczkę odbyliśmy w poniedziałek, nie miałam wątpliwości, że nie uda się wejść do środka. Oczywiście, miałam rację. A szkoda, gdyż kościół ten stanowi perełkę w regionie. Sam fakt, że łączy w sobie  elementy zarówno gotyckie, jak i renesansowe oraz barokowe, a wybudowany został na miejscu jeszcze starszego kościoła z czasów, kiedy Henryk Pobożny zbierał cięgi od Mongołów (w 1241 roku w Legnickim Polu) spowodował, że obeszłam i prawie obwąchałam ów kościółek ze wszystkich możliwych stron. Co mi tam pokrzywy. Biegałam z aparatem, podkradałam się pod murki, byle tylko znaleźć się bliżej historii.
No i sama nazwa parafii robi wrażenie. Parafia pod wezwaniem ścięcia głowy Jana Chrzciciela. Czy nie brzmi to na swój sposób perwersyjnie?



Tuż obok kościoła ulokował się bocian:


Dobrnęliśmy do głównego wejścia od strony wsi. Chłop podniecił się takim przywitaniem:

Niestety, mimo mylącego napisu, nie zaproszono nas do środka, odbiliśmy się od zamkniętej na łańcuch kraty. Po co w Polsce są zabytki, skoro nie można do nich dotrzeć?
Ten kościół mam na uwadze, koniecznie muszę zobaczyć wnętrze. Jeśli ktoś z Was zapuści się w te strony, pamiętajcie, aby tu wstąpić.



W drodze powrotnej do auta, zaparkowanego tuż pod smętnymi szczątkami czegoś, co niegdyś było ponoć zamkiem, zobaczyłam w jak niezbyt trafiony sposób można wykorzystać średniowieczny zabytkowy pręgierz:

Być może jestem ekstremistką, jednak uważam, że tego typu obiekty powinny pozostać na swoim miejscu bez współczesnych ozdobników i dodałabym do nich jakiś opis. Mało kto bowiem zwróci uwagę i zorientuje się, że to miejsce odbywających się w dawnych czasach linczów.

Stara Kamienica z widoczną wieżą kościoła na starej fotografii

Współrzędne GPS dla kościoła:
N: 50* 55' 10,84''
E: 15* 34' 18,45''

Kolejny kościół, obok którego zatrzymaliśmy się w drodze powrotnej do domu, znajduje się w Barcinku. Jego wieża widoczna jest z drogi pomiędzy Gryfowem Śląskim, a Jelenią Górą. Wreszcie mieliśmy okazję zboczyć z drogi i zerknąć w to miejsce, znów oczywiście bez szans na wejście do środka.

Przy kościele znajduje się cmentarz parafialny, zatem bez problemu przeszliśmy przez furtkę. Dzień powszedni, pora obiadowa spowodowała, że na cmentarzu było pusto, zatem nikt też nie kręcił nosem, że wchodzimy na teren kościoła z psem.



Zegar słoneczny wyznacza godzinę naszego pobytu w tym miejscu. Coś wyszło nie tak z ustawieniem tego zegara, gdyż cień powinien zbiegać się na cyferce 2. Byliśmy tam o 15.00 czasu letniego.

Kościół w Barcinku, pod wezwaniem św Michała Archanioła, to filia parafii w Rybnicy. Podobnie, jak wyżej opisany obiekt, łączy w sobie elementy kilku epok- gotyku, renesansu i baroku (ołtarz barokowy). Na wstępie uwagę zwracają wmurowane w ścianę barokowe nagrobki rycerskie.

Zwróćcie uwagę na zdjęcia powyżej. Cmentarz jest pięknie utrzymany, teren uporządkowany. Pozytywnie zdziwił mnie fakt zaopiekowania się istniejącym na cmentarzu pomnikiem ku czci poległych w czasie I wojny mieszkańców okolicy Barcinka. Pomnik ma typowy romantyczno-epicki charakter.

Wam, synom poległym w czasie wojny 1914-1918, wdzięczna gmina Barcinek.

Zwróciło naszą uwagę kilka polskich nazwisk na pomniku.

Nie zapomnij mój narodzie ceny tej śmierci.


W każdym narożniku wykuto miecze.





Do muru cmentarza przylega chata kryta współczesną strzechą.

Kolejne miłe zaskoczenie. W Barcinku rozwiązano w godny sposób problem wcześniejszego niszczenia przedwojennych niemieckich grobów przez ludzi, którzy zostali tu osiedleni po 1945 roku. Szkoda, że inne gminy, gdzie poniemieckie nagrobki walają się w kawałkach po cmentarzach, nie biorą z tego przykładu. 

"Pamięć zmarłym obydwu wyznań byłej niemieckiej gminy Barcinek, którzy są pochowani na cmentarzu do 1946 roku. Niech spoczywają w pokoju.
Wiara, nadzieja, miłość."

Kościół w Barcinku na starej fotografii.

Podbudowana faktem, że świat pozytywnie zmienia się na naszych oczach i wreszcie widać już gdzieniegdzie jaskółki normalności, wróciliśmy do domu. 

środa, 1 czerwca 2011

Ruiny zamku w Starej Kamienicy.

Są takie obiekty, które wydają się być skazane na nieistnienie. Co człowiek by z nimi nie robił, spotyka je jakieś nieszczęście. Takie właśnie wrażenie zrobiła na mnie ruina zamku w Starej Kamienicy. Są miejsca, którymi się zachwycam i z chęcią do nich wracam, są też takie, które omijam i nie spieszno mi z ponowną tam wizytą. Zamek ten należy do drugiej grupy, jednak jest to moje mocno subiektywne odczucie. Zachęcam Was, abyście sami odwiedzili to miejsce i wyrobili sobie własne zdanie na ten temat. 


Herb Starej Kamienicy

Być może kluczem do zagadki, czemu miejsce to nie miało szczęścia, jest fakt, że zamek ulokowano na nizinie. Pośród innych, spektakularnych ruin u stóp Gór Izerskich, ten obiekt ginie w równym krajobrazie tej okolicy.






Zamek, podobnie, jak wspomina w poprzednim wpisie kaplica, również związany jest z historią rodu Shaffgotschów. Trafił on w ich ręce zapewne w podobnym okresie, co dobra pod Gryfowem Śląskim.
Początek obiektu, jak zwykle w takich przypadkach, ginie w mroku historii. W XIII wieku jest to obiekt drewniano –ziemny, zapewne siedziba właściciela okolicznych terenów. Nie wiemy, co do robili w nim początkowo Schaffgotschowie, źródła wspominają dopiero o przebudowie w XVI wieku. Zapewne wówczas postała kamienna, murowana budowla. Niestety, podczas wojny trzydziestoletniej, została ona doszczętnie zniszczona. Odbudowana, wiek potem spaliła się w 1758 roku i tak popadła w ruinę. W międzyczasie zmieniali się właściele zamku, kolejne wojny i najazdy kaleczyły siedzibę. Wspomniany pożar z XVIII wieku na zawsze zniszczył chęci odbudowy zamku. Takie miejsce, jakby przez kogoś przeklęte.



Ze starej widokówki

Zamek, wymurowany z łamanego kamienia, jakiego pełno u stóp Izerów, był otoczony fosą. W obrębie murów stały podpiwniczone budynki mieszkalne, a nad tym wszystkim górowała kilkukondygnacyjna wieża, której szczątki przetrwały po dziś dzień.
Na chwilę obecną można jeszcze zejść do piwnic dziurami wyłaniającymi się z krzaków pod nogami, ale trzeba mi przy tym uprzedzić Was, że zejście jest częściowo pozawalane, bardzo trudne, niebezpieczne.
Same piwnice są rozległe, niestety, mocno zaśmiecone i zagruzowane. Na kimś, kto w niejednej dziurze bywał, raczej nie zrobią wrażenia.

Jedna z dziur prowadząca do piwnic

Piwnice
-Chcesz wejść w naprawdę fascynującą dziurę?- pyta mnie Chłop przy południowej kawie.
-Nie wiem- szczerze odpowiadam, bo niektóre atrakcje przestały mnie już kręcić. Starość, czy co?
-Zatem wkrótce zrobimy sobie wycieczkę w takie miejsce, o którym mało kto wie, niewielu tam było, a wszyscy chcieliby to zobaczyć.
Chwilowo niech zapowiedź przygody (oj, czuję że bez przygód tam się nie obejdzie) zasnuje mgła tajemnicy, tymczasem w drodze z zamku zahaczyliśmy jeszcze o dwa miejsca, o których opowiem następnym razem.

mapa okolicy Starej Kamienicy
pozycja GPS dla zamku:

N: 50* 55' 7''
E: 15* 34' 13''